czwartek, 22 kwietnia 2010

Grzybowy pasztet z zielonej soczewicy

o raz kolejny soczewica. Tym razem zielona. Musze przyznać, że zdecydowanie wolę czerwoną. Wydaje mi się smaczniejsza i ma ładniejszy kolor, zielona wygląda szaroburo. Tym razem jednak właśnie ze względu na kolor postanowiłam wykorzystać tą akurat odmianę, wszak prawdziwy pasztet jest również szarobury.




Pasztet z warzyw strączkowych jest świetnym dodatkiem śniadaniowym, szczególnie kiedy znudzi się nam już biały ser. Zawiera dużo białka, a ze względu na niski indeks glikemiczny, można go jeść jako dodatek do chleba. Mi najbardziej smakuje z kiszonym ogórkiem.


Grzybowy pasztet z zielonej soczewicy
porcja na jedną średnią keksówkę



300g zielonej suchej soczewicy
garść suszonych grzybów
jedna średnia cebula
dwa białka
( jeśli nie przestrzegacie zasady niełączenia węglowodanów - soczewica z tłuszczami - żółtko, to możecie dodać jedno całe jajko )
sól, pieprz, czosnek

Grzyby umyć i namoczyć w wodzie przez noc. Następnego dnia ugotować do miękkości ( moża nalać nową wodę, jeśli grzyby miały dużo piasku ). Soczewicę opłukać pod bieżącą wodą i ugotować do miękkości. Cebulę drobno poszatkować i udusić na wodzie.

Wystudzoną soczewicę zmiksować w blenderze ( można zostawić trochę większych kawałków ), podobnie jak cebulę i grzyby. Do masy dodać dwa białka i doprawić.

Piec w keksówce około 30 minut w temperaturze około 200 stopnii. Ja piekłam w formie silikonowej i paszet ładnie się odkleił.



Chleb na zdjęciu to jeden z moich ulubionych chlebów razowych. Wkrótce podam przepis.

3 komentarze:

  1. witaj, od weekendu zaczytuję się w Montim...i już 3 dni staram się jeść według jego zasad...zatem będę tu u Ciebie częstym bywalcem...a tak na marginesie chciałam się zapytać jak to jest z tymi zasadami Montiego, gdyż książka określa pewne sprawy inaczej (przynajmniej to co ja czytałam)niż to co czytam na polskich forach, przykładowo wg forumowiczek: 100g sera białego na dzień, strączkowe tylko do posiłków węglowodanowych, owoce wyłącznie na czczo itp. natomiast Monti daje w tych sprawach "większą swobodę" ...czy możesz mi pokrótce napisać jaką wersję diety prowadzisz...jakby co e-mail do mnie w moim profilu na bloggerze..pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. reve82 masz racje Montignac w swoich książkach jest bardziej pobłażliwy niż dziewczyny na różnych forach. My po prostu zawsze chcemy szybciej i więcej zrzucić, a te dodatkowe ograniczenia pomagają. Każdy jest inny, więc musisz sama wyprobować, co jest dla Ciebie najlepsze.
    Ja stosuję tą bardziej restrykcyjną wersję czyli tak jak piszesz: 100g sera białego ( tyle, że u mnie na posiłek, w ciągu dnia staram się nie przekraczac 3 szklanek nabiału ), strączkowe tylko do węglowych, owoce tylko przed śniadaniem i to też nie za często itd
    Pozdrawiam
    Mmarta

    OdpowiedzUsuń
  3. Marto - dziękuję za odpowiedź...ja jeszcze do końca nie zdecydowałam, której wersji będę się trzymać...póki co sporo czytam w temacie, nie tylko spod pióra Montiego....a jak Ci dieta służy? mam nadzieję, że dobrze i efekty zbierasz każdego dnia:)a ten pasztet to muszę wypróbować, bo akurat tak się składa, że z soczewicy to jeszcze nie robiłam, a brzmi zachęcająco...pzdr

    OdpowiedzUsuń